W słowniku synonimów pod hasłem "nieaktualny" znaleźć można: archaiczny, zaśniedziały, niewczesny i niegdysiejszy. Otóż, kiedyś moja droga do lokalnego sklepu warzywnego, do którego mogłem w nagłej potrzebie wpaść po jedną marchewkę lub kawałek selera ( nie gromadzę żywności) wyglądała tak:
Zdjęcię powyżej ukazuję niestety trasę niegdysiejszą, powiedziałbym zaśniedziałą, ponieważ sklep się przeprowadził, na jego miejsce zapewne wprowadzi się super przyjazny bank...Tymczasem wykonawca remontu poinformował mnie, nie dosłownie no ale...że moja droga do tego sklepu - jeżeli zechcę odwiedzić- będzie wyglądała tak:
Cenie sobię lokalne małe sklepiki, nie jest to ani związane z jakimś określonym ruchem ani postawą po prostu jest dla mnie dużą przyjemnością zamienić słowo ze sprzedawcą, być zagadniętym o to czy dziś znowu to samo co zwykle etc etc. Galerie handlowe być może są jedyną opcją dla sklepów, które ze względów finansowych muszą przybliżyć się do strumienia z pieniędzmi utworzonego przez tłumy odwiedzających ( tak przy okazji przejdźcie się kiedyś przez centrum Łodzi w weekend i poszukajcie ludzi - zorientowani wiedzą gdzie znajduje się ich znakomita większość w tym czasie) dla mnie jednak to smutne rozwiązanie - w Galerii każdy Kowalski traktowany jest w ten sam schematyczny, zautomatyzowany sposób.
Nie tracąc ducha z głową do góry wsiadłem na rower i szybko znalazłem nowy punkt warzywny gdzieś na ulicy w mieście :)