Było tak.... rybkę sielawę, świeżo złowioną zamawiałem u rybaków a wędziła ją Pani Ela. O jajka musiałem walczyć co rano bo takich jajek jak od Państwa P. nie ma nikt inny w związku z czym kolejka była wielka ale mój uśmiech większy i codziennie jajka z pod kury z podwórka przemieniałem w jajecznicę. Uprawę warzyw ekologicznych prowadzi przyjaciel domu więc czasem coś prosto z pola wpadło na talerz. Owoce były z lasu - poziomki głównie. Po pewnym czasie zacząłem prawie całkowicie omijać jedyny sklep we wsi bo i po co mi towary z hurtowni... Teraz jestem już w mieście i patrzę z przymrużeniem oka na szyldy sklepów "żywność naturalna", "zdrowa żywność" - szkoda tylko, że w niezdrowym klimacie spalin. Na wieś kochani, na wieś!
1 komentarz:
niech Pan do nas wroci!!!
czekamy na pomoscie
Litka, Ela i Jenny
Prześlij komentarz